Autor Wiadomość
malaria-deicide
PostWysłany: Pon 23:35, 07 Sie 2006    Temat postu:

Au. Schizofrenia paranoidalna, ponoć to mam. A może to kwestia wyobraźni... diabli tam. Co do nałogów... przede wszystkim trzeba myśleć realistycznie... szkoda życia, które można przecież stracić w bardziej spektakularny, pożyteczny bądź humanitarny sposób...
Upór się przydaje. Taki ośli upór. Szkoda że wielu ludziom go brak, może by się życie toczyło inaczej. Jednym brak inni mają w nadmiarze.
Smutne...
A dziś wracając znad morza widziałam szereg wypadków. Nie wyglądało na to, żeby coś się komuś stało, w każdym razie nic poważnego, ale nie zatrzymywałyśmy się, żeby jeszcze nie zawężać drogi i tak zawężonej wypadkiem.
Straszny szok dla tych osób nim jadących...
Myślałam wtedy też nad tematem śmierci... czasem to, że człowiek nie jest nieśmiertelny okazuje się tak nagle...
Współczuję wszystkim cierpiącym. Naprawdę. Parę lat musiałam się uczyć by zmienić się z potworka w chodzącą empatię, która się przejmuje bardziej niż sami uczestniczący w wydarzeniu bądź ciągu wydarzeń, która wyczuwa że jej znajomi są smutni chodź są na drugim końcu Polski. Antenka, po prostu ze mnie antenka.
Ale dość nie na temat. To jest o nałogach. Życzę każdemu uporu i takiego chorego pragnienia wolności jak moje.
Bo mogę jutro wpaść pod samochód, może być wybuch gazu, może mnie porazić prąd, mogę niefortunnie zlecieć ze schodów i może mi tramwaj uciąć głowę gdy poślizgnę się na rozlanym oleju (jak ten nieszczęśny Berlioz z 'Mistrza i Małgorzaty' - kto co lubi, ale ja tę książkę bardzo polecam).
No i swoim zwyczajem nagadałam nie na temat, udaję rezulotną itp. a tak naprawdę głupia chodząca empatia się przejęła smutną historią.
gosc - wojtek
PostWysłany: Sob 6:51, 05 Sie 2006    Temat postu:

Witam.
Na wstępie chciałem Wam pogratulować forum - adres wpisałem przypadkowo, a tu taka miła niespodzianka.
Temat uzależnień jest mi bliski - palę marihuane i haszysz od 2 lat. Jak dla mnie niektórzy mogą myśleć ze to lekkie drugi i nie uzależniają - ale tylko w przypadku silnej psychiki oraz sporadycznego użytkowania. I nie życzę nikomu próbowania w młodym wieku. Sam zacząlem mając lat 14. Teraz czuję tylko pustke. Nie wierze w przyszlość... Jestem nieszczęśliwym człowiekiem. Zaczęło sie jeżdżenie po psychologach, psychiatrach... Hmm, nie będe sie wyżalał. Chcę tylko ostrzec. Co do okaleczania się - tak. To jak najbardziej nałóg. Nawet jeśli nie robi się tego przez lata... to wraca. A obserwowanie swoich blizn nie jest łatwe - gdy na nie patrzę, czuje ból.
Pozdrawiam wszystkich i życzę wytrwałości na drodze życia. Moja droga powoli się już kończy. Wiecie co to schizofrenia paranoidalna?
Życzę miłych dni i snów o wolności.
dreamy
PostWysłany: Sob 14:38, 22 Lip 2006    Temat postu:

ja :
* nigdy nie sprobowałam papierosa
*trawka - 1 w zyciu ;]
*alkohol okazyjnie ze znajomymi ]
Racja trzeba zachować umiar i sie kontorować, tyle że to nie jest takie łatwe momentami.

Co do samookaleczania, to bardzo powazny problem i jedoczesnie zgadzam sie, że uwaleznienie.
Mam wielu znajomych, którzy sie tną. Kumpela zaczeła przez chłopaka, bo skoro on sie tnie to ona też, a teraz już nie moze przestać.. Neutral
Zazwyczaj mlodzi tna sie przez problemy, chociaz to nie jest regola, tak jak Twoja kolezanka dla mody czy moja przez chłopaka.

Osobiscie nie moge zrozumieć co jest przyjemnego w sprawianiu sobie bolu, ale wiem że to zjawisko zatacxza coraz wieksze kręgi ...

Moja kumpela stwierdzila niedawno "lepiej sie ciąć niż popełnić samobojstwo..." to i to jest wstrzasajace, tyle ze ciecie sie odwleka samobojstwo, bo kiedys może sie znudzić lekki sznit i zyletka moze wyladowac na zyle, wtedy moze byc za pozno...

Sad
malaria-deicide
PostWysłany: Sob 13:21, 22 Lip 2006    Temat postu:

Hm. Ja nie widzę nic złego w paleniu (czy to fajek czy trawki) czy wypiciu sobie raz na jakiś czas. Tylko trzeba być rozsądnym... ja święta nie jestem, czasem wypić lubię (ale są tylko dwa alkohole, które lubię, więc to nie taki znowu problem), zapalić też nie pogardzę, ale w każdej chwili mogę przestać - wiem, bo przestałam z miesiąc temu i nie odczuwam palącej potrzeby znowu zacząć.
Są też inne nałogi, o których nikt nie mówi, nie zaliczają się do nałogów nie wiem czemu. Autoagresja też uzależnia. Różnie może uzależniać, jedni wyżywają się przez ból, inni przez widok krwi, jeszcze inni przez sam fakt skalenczenia się. Znam dziewczynę, co się tnie (co prawda nie mocno), zaczęła dla szpanu i przestać nie może. Czasem można sobie zorbić przerwę, ale w końcu się do tego wraca. To taka psychiczna, nie fizyczna potrzeba. Ta moja kumpela wie, że to źle, chce przestać, ale nie może. Problemu nie ma gdy ktoś do tego jest masochistą - po prostu to lubi. Tacy nie uważają tego za złe, nie wstydzą się blizn, lubią to i jest fajnie. Nie cierpią przynajmniej z tego powodu.
Malutka
PostWysłany: Czw 16:07, 04 Maj 2006    Temat postu:

Mnie zawsze mało kto rozumie wiec w tej kwesti tez cie rozumiem Wink A co do tego osrodka to coz.. sprobowac mozna, ja wiem ze np gdy pojde do tej skzoly gdzie chce bede miala praktyki (mimo ze liceum) w wolontariacie wlasnie w takich osrodkach miedzy innymi dlatego mi na tej szkole zalezy ale nei wiem nie wiem... pozatym tam same dziewczyny, chlopaki to jakies niedobitki w tej szkole Wink Ciekawe czemu Wink
dreamy
PostWysłany: Śro 23:29, 03 Maj 2006    Temat postu:

ciesze sie, że ktoś chociaż probuje mnie zrozumieć Wink bo większości wogóle sie to nie udaje Razz
Dziś w kościele (byłam chociaż nie wiem czy wierze...) mowili o ośrodku dla dziewczyn uzaleznionych, który maja otwierac w naszym miescie, chciałabym sie w to zaangazowac, ale nie wiem czy mi pozwola...
Malutka
PostWysłany: Śro 0:11, 03 Maj 2006    Temat postu:

Wydaje mi sie ze rozumiem ale nie bede mowic na 100% ze tak nigdy niczego nie jestem do konca pewna, a jak nie jestem nie upieram sie przy swoim. Ale chyba wiem o co chodzi i chyba mam podobnie
dreamy
PostWysłany: Wto 17:36, 02 Maj 2006    Temat postu:

musze pokonać wszystkie swoje potfory aby spokojnie podjac decyzje o takiej pracy. Narazie pragne ale musze oczyscic umysl aby podjac trzeźwą i odpowiedzialna decyzje.
Nie wiem czy ktos cos z tego zrozumiał ale wazne ze ja rozumiem :]
Malutka
PostWysłany: Pon 0:51, 01 Maj 2006    Temat postu:

Ja sie przekonalam ze chce poznawac takie srodowisko, pomagac tym ludziom bo sobie nie daja rady i sama w cos takiego wlansie nie popasc... Eh ale za nim taki czlowiek zrozumie ze potrzebuje pomocy bywa za pozno....
dreamy
PostWysłany: Pią 20:42, 21 Kwi 2006    Temat postu:

Ech, najgorsze jest to, że jesli oni nie zechca my nie mozemy nic na siłe zdziałać Sad
Słowa zrozpaczonej matki napewno zadziałały na Ciebie bardzo mocno, na mnie tez by sie to tak odbiło...
Bardzo głęboko jej wspolczuje, ale chyba temu chłopakowi też i mam cicha nadzieje, że zrozumie że marnoje sobie zycie ...
Najgorsze jest to, że podobna sytuacja moze nas dotchnąć osobiście...oczywiscie ine zycze nikomu tego, ale jest to prawdopodobne i musimy wtedy umieć sie zachować...tylko to nie takie proste jak sie mówi...
powołanie...
tez coś czuje, ale czasem zastanawiam sie czy aby napewno to TO ??
Malutka
PostWysłany: Czw 22:41, 20 Kwi 2006    Temat postu:

Dzieki ze tak mowisz jakos tak lzej na duszy ;] Eh czasem marzy mi sie taka prawdziwa przyjaciolka... pomarzyc sobei mozna Wink Razz

A co do nalogow....... Dzis do mnei do skzoly przyszla matka mojego kolegi. Mieszka klatke obok jest odemnie rok starszy ale chodzimy do jednej klasy bo nei zdal... Wagaruje czesto go nie ma czasem nei dlatego ze mu sie nie chce. Czasem musi sie ukrywac bo zapozyczyl sieu kumpla ale nei ma z czego oddac i ten kumpel wraz z kolesiami chca go pobic itd... I dzis ta jego matka... Jak zobaczylam ja placzaca przy calej klasie , mowiaca jaki z niego kretyn ze sobei nei radzi, ze to przez zly wplyw dwoch innych z mojej klasy (oni jeszcze sobei jakos radza na szczescie)
I jak zaczela opowiadac ze wie ze cpa ze pali itd bo neiraz do domu wracala a tam bylo nadymione, ze jej pieniadze wykrada z portfela , ze juz nawet gotowa jest na niego doniec na policje i wyslac gdzies na resocjalizacje...
A do czego zmierzam... do tego ze taki cpun czy alkocholik to straszny egoista , mysli tylko o sobie czy jak zdobyc dzialke, a prawdizwy dramat jaki przechodza jego bliscy go nie interesuje. Dzis sie poryczalam na lekcji gdy patrzylam na ta zaplakana kobiete, moja sasiadke... TO jest straszne i nikt sobei z tym nie moze poradzic bo on sam nei chce, do tego stwarza przyklad dwom mlodszym braciom... To mnie przeraza smuci... i jakos tak zaczyna mobilizowac aby wreszcie cos zrobic dla dobra takich ludzi, chyba powoli poczuwam powolanie do ratowania takich ludzi eh
dreamy
PostWysłany: Czw 22:58, 13 Kwi 2006    Temat postu:

wiesz też miałam podobna sytuacje z moja "byłą" .... przyjaciołka, czułam sie źle w takim układzie, że ja zawsze jej wysłuchiwałam, pomagałam a jak ja miałam problem to ja to nic ine obchodziło i teraz kiedy juz jesteśmy daleko od siebie w sesie przyjazni (teraz jesteśmy tylko koelzankami...) to widze jej ogromne wady i to ze obgaduje za plecami nawet swoja nowa przyjaciolke, co mnie brzydzi, a ja mam nowa dobra kumpele (nie wiem czy moge ja nazwac juz przyjaciolka) ale dobrze sie dogadujemy, nadajemy na tych samych falkach i powoli obydwie sie przed swoba otwieramy. Tak miało być i ciesze sie z tego Smile
Lubie czytać to co piszesz, bo piszesz z sesem i zawsze z checia Cie wysłucham Smile i pomoge jak bede umiała Smile
Trzeba sobie pomagać a ja dodatkowo jestem wyczulona na to czy ktoś słucha czy nie i dlatego nigdy nie potrafiłabym nie wysłuchać tego co ktoś ma do powiedzenia Smile
Malutka
PostWysłany: Czw 19:32, 13 Kwi 2006    Temat postu:

Ja wczoraj sobei zdalam sprawe ze brakuje mi prawdziwej przyjaciolki. Ta co mam niby nia jest ale.. Co z tego ze jej sie zwierzam jak ja to albo nei obchodzi, albo mnie nie rozumie, albo ma mnie dosc.. W wtorek moja kumpela z klasy zaczela plakac wyszla z klasy do toalety i nei wracala jej przyjaciolka wyszla po nia przesiedziala z nia potem pol przerwy sluchajac , pocieszajac przytulajac itp. Wtedy sobei uswiadomilam ze czegos mi brakuje Confused Eh mam wrazenei ze tu sie bardziej otwieram niz nawet przed moja kumpela. Tu przynajmniej ktos mnie slucha za co wielkie dzieki choc wiem ze czasem pewnie pisze glupoty Wink =*
dreamy
PostWysłany: Czw 19:06, 13 Kwi 2006    Temat postu:

właśnie najgorzej jest trafić na osoby, które nie chcą słuchać. Wiem coś o tym, wtedy jest z nami jeszcze gorzej a oni czasem nawet nie zdaja sobie z tego sprawy...
Malutka
PostWysłany: Czw 9:36, 13 Kwi 2006    Temat postu:

Eh no wlasnie a ja wkolko gadam o swoich problemach ludziom ktorych to wogole nie interesuje przez co zawsze czuje sie jeszcze gorzej i z dołka nie moge wyjsc.. no ale coz... czasem zdarzy mi sie pomyslec optymistycznie ale zwykle przewaza pesymizm.. no bo mi mialo by sie cos udac? Phi dobre sobie Wink

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group